Stworzony na wodza
Gdzie do raju gnoju!
W butach się pakujesz.
Czyś ślepy i głuchy,
że bluesa nie czujesz.
Jam już na piedestał
prawie wyniesiony,
cham zepsuje wszystko...
jestem już skończony.
A tak dobrze się kręciło,
wszyscy uwierzyli...
jak za życia – ślepi...
stanowisko powierzyli.
Przecież nic nie udawałem
mam to już w naturze,
jestem urodzonym wodzem!
Więcej tego nie powtórzę.
Teraz znowu w innym życiu,
od początku piąć się trzeba.
Żeby było jak najlepiej...
wyrwać komuś kromkę chleba.
Komentarze (17)
Może kiedyś każdy stworzony na człowieka zostanie, tak
po prostu, z własną kromką w garści.
Dziękuję za pamięc :)
Ciekawy wiersz z poczuciem humoru :)
Nie wiem, czy powinnam się uśmiechnąć. Jak zawsze
ciekawie, Karolu
Pozdrawiam
Bardzo ładny refleksyjny wiersz.Pozdrawiam.
Wiersz ponadczasowy ...ukłony ...:)
Po trupach do celu... Mocny! ;D
Wiersz dobry
być wodzem ale nie na silę
i rozdawać innym kromki chleba
to wielka sztuka
Dziwne,ale podoba mi się.Pozdrowienia.
Dziękuję Karliku! poprawiłeś mi humor! Pozdrawiam
serdecznie:)
wiem ,że nie ważne, co się komu z czym kojarzy,
fakt pozostaje faktem i nadzieja,
( o niczym innym nie zamarzę )
że ten rapsod nie dotyczy ś.p.L.Andrzeja
Jestem pod wrażeniem Wodzu:) Pozdrawiam.
Brutalna, agresywna postawa peela kontrastuje wyraźnie
z jego potrzebami oznajmionymi w ostatniej strofce...
ładnie, wiersz treściwy i dopracowany. :)
ave:)...samo życie
powodzenia wodzu pozdrawiam