subtelne kobiece cierpienie
Ujrzałam dziś w tłumie sztucznego
szczęścia
subtelne kobiece cierpienie
Nikt z wielu.. nie spojrzał
Nikt przecież nie chciał zauważyć
Ja jedna widziałam
Na mokrej od łez ławce
Siedziała delikatna kobieta
Policzki miała suche
Spojrzenie beznamiętne
Rumieniec dziewczęcy
gdzieś porwał jej wiatr
Tak pięknie znosiła ból
Tak ciężko było jej oddychać
Gdzieś na krańcach zmysłów
dławiły ją suche łzy
Widziałam jej ściśnięte wargi
szczelnie tłumiące krzyk
Widziałam jej ściśnięte serce
nie dopływała do niego krew
W jednej chwili zapadł się
Jej mały- wielki świat
Zmrużyła zmęczone oczy
Za wcześnie ją obudził
Za wcześnie odebrał jej sny
ta kobieta jest jak mój cień ciesze się jednak że mam teraz swoje słońce nie potykam się już bo moją droge oświecasz Ty..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.