Sukces medycyny
Jeden pan Jan Kowalski źle się poczuł raz w
nocy,
Bo go serce bolało tak, aż cały się
spocił.
Zadzwonił do lekarza. Ten mu rzekł: „Zmierz
ciśnienie!”
I wypisał receptę. Ot tak – na
niewidzenie.
Jan Kowalski wykupił pudło niepomoginu.
Brał go trzy razy dziennie i tak miesiąc mu
minął.
Po miesiącu znów dzwoni z lękiem do swej
przychodni...
Dostał szlagtrafeinę. Brał ją przez sześć
tygodni.
Po tych sześciu tygodniach dalej czuł się
fatalnie
Lekarz kazał pić zgonnik. (Oczywiście też
zdalnie.)
No i w końcu Kowalski zasnął w Panu. Więc
dzisiaj
Lekarz na niewidzenie akt mu zgonu
wypisał.
Choć mu wcale nie pomógł, to jednak go
uchronił
Przed najgorszym – pandemią i wirusem w
koronie.
Komentarze (22)
Oby tylko były prawdziwe sukcesy.
Bardzo gorzka ta ironia...
Witaj.
Ha ha... to prawdziwy “sukces medyczny”
Bardzo udany wiersz Michale.
Pozdrawiam.:)
Niestety samo życie,pozdrawiam życząc zdrówka :)
:)) Kto by pomyślał że taką ironię może pisać samo
życie?
Bardzo fajny wiersz ...pacjenta wykończył i pozbawił
siebie źródła dodatkowego dochodu i lekarza też szlak
trafił ...a może było to Sam Pan marszałek senatu ...
Świetny tekst... Niejeden Kowalski pewnie w ten sposób
do Bram Piotrowych trafił :)
gorzkie ale prawdziwe
Super ironia.
Trzeba mu było zapisać
Nadziejnik i różowe okulary.
Pewno by Jan przeżył....
Dobrego dnia Jastrzu:)
Dobra ironia
Pozdrawiam serdecznie :)
Chirurgiczna konsultacja.
Została mi zaproponowana chirurgiczna przez telefon,
oczywiście płatna. Pozdrawiam
Dobra ironia. Opisany lekarz ma spore wyniki w
kreowaniu statystyki.
A na marginesie: "niepomagin" i "szlagtrafeinę" można
dostać bez recepty, jedynie ze zgonnikiem jest
problem:) Miłego dnia jastrzu:)
...nazwy tych 'nowoleków' napisałabym z wielkiej
litery lub całe wielkimi literami, gdyż one tu robią
całą robotę...fajny i na czasie:))
No, niestety, tak to właśnie wygląda... I znam to
wszystko, z autopsji, haha, że tak się wyrażę (ale
jeszcze żyję ;-) ;-) ;-)
Ironia przednia :-) Pozdrawiam.