Sukienka kloszem powiewa
Pachnąca lawendą
Ty miła jesteś obok i pachniesz lawendą
Staje się rycerzem, kiedyś przybłędą
Przebłądziłem wiele miejsc –szukając
Oczyma ogarniałem świat, piękna nie
znając
Dziś otulam się pięknym i łuną księżyca
Srebrna poświata ubiera nas w cienie
oboje
W twoich włosach, pod oczyma barwi lica
Znalazłem ciebie pachnącą, znalazłem ostoję
Jesteś obok, sukienka kloszem powiewa
Poświata luny na twoich pięknych licach
Boje się zjawiska spłoszyć tchnieniem
Oczarowany tobą –jesteś moim
natchnieniem
Dotykam wzrokiem twoich miejsc czułych
Powtarzać bym pragną, jam twój luby
Noc, księżyc, tak wyglądać musieli
anieli
Których na płótno nakładał Botticelli
Dotykasz mnie swoimi oczyma-tyś dziewica
Rozpalasz ognisko, w nim płomienie
miłosne
Za mną lata zostały, dziś jesteś w
wiośnie
Moje oczy, dusza, serce się tobą
zachwyca
Czuję w sobie puls krwi, jak kowalskie
młoty
Niech noc trwa, zamieniam je na noce
białe
Ogrania mnie wszechświat, moje serce
oszalały
Zapisuję twoje piękno w sobie, na twoja
chwalę
Skroń siwizną w srebrze błyszczy, prawie
lśni
Płomień w topiony w sercu z rozkoszy
omdlały
Noc lipcowa, we mnie piękno, wobec świata
mały
Twoja główka na ramieniu, moich słowach
śnij
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (1)
Bolku-wracam do twoich wierszy z dużą przyjemnością