Sumy…summa summarum
W kościele pewnej niedzieli,
ksiądz słowami się dzielił.
Tłum czekał na wskazówki,
by nasycić się Bogiem.
Kazanie już się zbliżało,
wierni czekali cierpliwie.
Dzieci nagle ucichły,
głodne bliskości Ojca.
Wpatrzeni w pasterza,
oczekiwali pięknej historii.
Tymczasem „w sutannę ubrany”,
zasmucił ludzi oddanych.
Wspomniał o pieniądzach,
„bo przecież powinniśmy dawać”.
Rozkazał się modlić zebranym,
za przeciwników „wybuchu” i Polski.
Słuchali z niedowierzaniem...
Przecież to jest kościół!
Powiedział do ojca ośmiolatek,
w tym momencie i nagle.
Chodźmy już do domu tato,
tutaj zabrakło Boga…
Komentarze (7)
Wymowne
hm... bardzo często bywa, że w kościele zamiast Słowa
Bożego króluje polityka... tak być nie powinno...
dobry wiersz;
Do następnej niedzieli wszyscy zapomną :)
czasem tak bywa w kościołach ...a dzieciak był
rezolutny:-)
pozdrawiam
:)
Temat może i jest zaczepką by wszcząć burzliwą
dyskusję, ale w dzisiejszych czasach ludzie już tak
się do wszystkiego przyzwyczaili, że nic nie dziwi.
Nawet tez z rogami i ogonem na ambonie.
Wiersz zatrzymuje. Niestety kościół żyje z dawek
parafian. Zgadzam się, na mszy powinien dominować Bóg,
pieniądz rzecz drugoplanowa.
Pozdrawiam niedzielnie.