Susan Sontag rozmawia z Philippem
Mój wulkan zapadł w śpiączkę i nawet
papieros nie podgrzeje atmosfery.
Następna książka będzie o fotografii.
Przeszłość zawsze będzie nasza, szepczę,
dyskretnie wysyłając esemesa do Annie.
Wychodzę. I tak już zabrałeś za dużo
czasu. Nagle łapiesz moją dłoń na progu
wyjścia.
Chyba zgubiłaś czerwone pończochy.
Podobno nigdy ich nie lubiłaś.
autor
tokio hotel
Dodano: 2009-07-22 00:00:37
Ten wiersz przeczytano 1144 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (18)
lektury peela, przeżute - odbijają się czkawką
mentalną ,jako hołd mocno spóźniony biseksualnej
intelektualistce,w pogmatwanych tropach jej twórczości
i życia.
Nawet twórczo, działamy wybiórczo.
Tokio, podobają mi się u Ciebie te przejścia ze
spokoju do "czerwonych pończoch". fajny. ściskam
serdecznie :)