Sweter.
Sweter z ludzkich kłamstw pleciony,
wełniane grzechy na drutach owinięte.
Staruszka siedząca na bujanym fotelu,
to ona, ta sama.. nasza Matka Ziemia.
Odplątuje supły, utworzone z win
człowieczeństwa.
I robi sweter, ciepły o szarej barwie.
Ten kolor, co zwany jest barwą
rzeczywistości.
Na jej pomarszczonej twarzy, wciąż widnieje
uśmiech.
Dlaczego? Skoro świat stał się taki podły?
autor
Poecia
Dodano: 2009-12-04 13:57:27
Ten wiersz przeczytano 653 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Ciekawie piszesz. Myślę, że kiedyś kolor włóczki się
zmieni. Może na różowy?