Świadek
Ból coraz bardziej bezlitosny,
zaciskał pętlę wokół mojej szyi
chciwie kradnąc oddech.
Krzyczałam,
choć nie mogłam wydobyć głosu
Płakałam,
ale łzy nie płynęły.
Walczyłam,
nieme skargi wznosząc ku niebu.
Upadłam.
Nadzieję ludziom powierzyłam,
obojętnym,
nieczułym.
Nie widzieli,
na oczy czarne opaski przywdziali.
Nie słyszeli,
w uszach melodie rozbrzmiewały.
Upadłam po raz drugi.
Umarłam.
Unoszę mokre od łez powieki,
nie widzę
na oczach czarna opaska,
nie słyszę,
w uszach sonata Beethovena.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.