Świąteczna lekkość duszy
Obżarciuchom ku rozwadze
Zawałów czas nastał,
trwa narodu wzdęcie.
Karetki wciąż wyją,
wnet będzie po święcie.
Dyspepsja i ciężkość,
wątroba jak bania,
jest wstręt do jedzenia,
gastrolog się kłania.
Najgorsze są wiatry
grzmiące jak tornado.
Przy nich sto waltorni
to piszczałek stado.
Trzeba by po świętach
postu sporo zażyć
by móc się ponownie
w szczupłych przepoczwarzyć.
Komentarze (7)
Jak nie w brzuszku, to na śmietniku, jakiś finał tych
przygotowań musi być
Pojeść czasem można. Ale ruszać się koniecznie trzeba.
Dużo prawdy w wierszu. Pozdrawiam.:)
no ale powiedzcie mili - jak tu sobie w swieta czegos
smacznego odmowic ?
Święta prawda.Mnóstwo ludzi nie potrafi odmówić sobie
przyjemności jedzenia w "nadmiarze" -po prostu
obżarstwa
i ku przestrodze ;-) ale póki co świętujmy, po
Sylwestrze przyjdzie pora na dietę :-)
Nie dla każdego bogato stół nakryty. Dla jednych
obżarstwo, dla innych nędza. Pozdrawiam. Wszystkiego
dobrego
dużo prawdy pozdrawiam i zdrowia życzę