Świątynia
moja świątynia
zarosła zwiędła winoroślą –
upadłe owoce
podaje ustami
cierpkim słowem
w ogrodzie
czarne róże
kłaniają się
ściągając
wielopłatem
porwanej bibuły
fałszywie kapelusze
połamane drzewa
gipsem okładam
i wczorajszą gazetą
z prognozą
na wyznaniową suszę
zamykam usta
tego niemego miejsca
skrzypiącą żalem furtką
nie naoliwioną uczuciem kłódką
i przerdzewiałym
dziurawym kluczem
przy sercu trwa
zawieszony na szyi
autor
Kraina Latarek
Dodano: 2005-07-31 17:29:58
Ten wiersz przeczytano 628 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.