Świeca
Na skrzydłach radości uniosłam się w
niebo
Gdy ujrzałam Ciebie przy świecy
wspomnienia
Mogłabym Cię zranić zbyt nagłą
potrzebą
Byłeś taki blady, tak bliski
omdlenia.
Nic nie powiedziałam gdy wynieśli
ciało
Bo dusza przy świecy widoczną się
zdała
W ciemności widziałam jak tam już
świtało
Z szacunku do Ciebie cała ziemia
drżała.
Sięgnęłam pamięcią do słodkich
pamiątek
Co się im składało największą część
życia
Wyrył się w pamięci złocony początek
Spostrzeżonych marzeń w zakonie
ukrycia.
Pomyśleć by można: czymże jest jej
światło?
Srebrno oka miłość pośród ognia
ginie
Gniew cichej starości zimny był
zanadto
Niebiański galeon nigdy nie przypłynie.
Czyś sobie zasłużył, bym dziś
pozwoliła
Odejść Twemu sercu pod białe
okrycie?
Cóż mi dadzą słowa marne- "moja
wina"
Ponad wszystkie inne dwa są- Twoje
życie.
Słodycz zimnej wody obmyła mnie całą
Bym wszystkie wspomnienia odnalazła
nocą
Błękitu kwiat jeden jest Twą cząstką
małą
Dusza Twa oblana jest poranną rosą..
Usiadłam przy tobie, by raz jeszcze
poczuć
Zapach bzu i nieba dla mnie
niezbadanych
Łzy Naszej miłości stoczyły się z
oczu
Smak ust mnie uciszył, dopiero
poznany.
Promyk słońca we mnie zostanie
ukryty
O Tobie mi mówić będzie płomień
świecy
Będziesz niczym księżyc gwiazdami
spowity
Byliśmy tak bliscy jesteśmy dalecy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.