świecocienie II
lewym okiem na pianę skłóconą
i rozmazaną obręcz w horyzoncie
prawym na las
zielonym cierniem wkłuty w ciszę
zwrócony
chłodna woda
jedną stopę mi liże
znam gorzki smak powagi
choć na dnie czasem słyszę
nutkę śmiechu
dziś pustą
gdy w blasku świecy cień zobaczysz
lepiej po sobie spójrzmy
w oczy
nam niepotrzebne lustra
kiedy zmyślenia spłyną rano
wskroś przesycona nocy sensem
powrócisz żywa
po wygraną
będę
ognikiem na ogarku
błędnym
w erupcji pasji niespełnionej
o ścianę rzucał twoim cieniem
lecz póki co na morskim brzegu
but mi chlupoce w zamyśleniu
Komentarze (8)
Ładnie. Podoba mi się.
Pozdrawiam.
ja też przy takim oświeceniu, boszsze
drogi(świecą!!!), jak idę to nie patrzę pod nogi -
wystarczy jak jest równo, to na szczęście mogę i
wdepnąć w gówno..
"but mi chlupocze w zamyśleniu" :)
fajny, a tytuł i puenta naj:)
Piękny, czytam trzeci raz.
ładny a dwa ostatnie wersy.. :pozdrawiam
Lecz póki co zagłębiam się w samotność
Ładnie, z nutką tęsknoty,
zwłaszcza końcówka wiersza mi się podoba,a szczególnie
dwa ostatnie
wersy.
Miłego dnia życzę.