Święta...
Wszyscy jesteśmy samotni w tłumie.......
Święta
Delikatnie i powoli, opada puch biały,
zalewa iskrzącą bielą, świat cały.
W obłokach śnieżynek dzwonki dzwonią,
Sanie a przed nimi renifery gonią.
Dachy domów w pierzynę ubrane,
szyby w tysiące wzorów pomalowane.
Z kominów dym szary z bielą tańczy
razem.
wpatrzone oczy w ten cudny obrazek.
Zapachem chleba i świerków zielonych,
święta wabią pięknem drzewek
przystrojonych.
Pod choinką ślicznie zdobione prezenty,
a na stole pęk sianka pod obrus
wetknięty.
Za oknem mróz gania każdą cząstkę wody,
śnieg poskrzypuje wesoło jakby wiecznie
młody.
Wiaterek w twarz igiełkami muska,
a pod szyją tylko poszarpana chusta.
Na główce coś, co kiedyś było czapką,
a na nóżkach trampki z niejedną już
łatką.
Chociaż młode plecki już bardzo
zgarbione,
od szukania pod śniegiem skarbu nazwanego
złomem.
Otulone w miłość i dziecięcą tęsknotę,
szuka swych skarbów pod każdym płotem.
W każdym zakamarku przycupnie,
pogrzebie,
jeśli nic nie znajdzie nic też dzisiaj nie
zje.
I choć pierwsza gwiazdka już świeci na
niebie,
o tym biednym dziecku nikt przecież nic nie
wie.
Cóż z tego, że choinka, prezenty, karp na
stole stoi,
to dziecko pomiętą puszką dziś się
zadowoli.
Zaniesie do domu kilka świeżych groszy,
przycupnie przy piecu by osuszyć włosy.
A gdy gwiazdka ostatnia na niebie już
zgaśnie,
z nadzieją że śnieg stopnieje, pomarzy i
zaśnie.
Śnić będzie o choince i śniegu i karpiu,
o tym że nigdy o nic się nie martwi.
O choince, dzwoneczkach wymarzonych
świętach,
i o ….. złomie bo przecież niedługo
kolęda.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.