W świetle nocy
W świetle nocy upajałeś,
obnażony dziką żądzą,
i do nieba zanieść chciałeś
tą namiętną jedną nocą.
Ja oporów nie stawiałam,
dałam ponieść się do raju,
poczuć rozkosz bardzo chciałam
całkiem tak jak wtedy w maju.
Z całą odpowiedzialnością
tak jak zawsze brałeś,
naznaczony namiętnoscią
całą mnie kochałeś.
W świetle nocy wykrzyczałeś,
drżacym głosem imię moje,
wcale się nie opierałeś,
bym krzyczała imię Twoje.
Z warg nabrzmiałych wychodziły
szepty,jęki głosy nasze,
w łożu z marzeń się gdzieś wiły
sądząc,że ta żądza zgaśnie.
Ale miłość skończyć się nie chciała,
co raz wyżej się unosiliśmy,
i rozgrzane nagie ciała
całą noc tak męczyliśmy.
Ehh przyjemne to męczenie było,
czułam się cała kochana,
więc się na tym nie skończyło
i potrwało aż do rana.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.