ŚWIT NAD MORZEM
Dziś byłam na plaży
bladym przedświtaniem
dzień witałam
To nic że chłód nocy
jeszcze się nie rozwiał
i zimnym dreszczem
do kości przenikał
bo warto było
dla tego widoku
wstać tak wcześnie
jakby się wciąż śniło
Morze fioletem
nabrzmiałe do głębin
grozą huczało miarowo
brzegi liżąc pianą
jakby chciało zwieść czujność
jakby uśpić chciało
Nagłym rozjaśnieniem
grzbiety fal rozbłysły
zapłonęły złotem
wypuszczając z toni
słoneczność światła
wstawał dzień
niebem od chmur czystym
z horyzontem
co rumieńcem się płoni
Komentarze (11)
to dziś drugi wiersz jaki czytam o morzu....twój
ciepły pachnie słona morska woda...słychać
mewy.....wschodzące słonce i marzenia....powiem
jeszcze raz..jestem zakochany w morzu...pozdrawiam...
och wspomnienie ..pięknie oddany klimat..pozdrawiam
Piękny opis poranku. Lubię takie wiersze.
WARTO BYŁO ....PRZECZYTAĆ TWÓJ WIERSZ!
PRZEPEŁNIONY MELANCHOLIA A ZARAZEM WIEL MÓWIĄCY WIERSZ
Śliczny opis porannej tajemnicy i siły morza,
zwieńczonej wschodem słońca.
Dajesz opis pięknego morza.Na pewno warto się nim
zachwycić.Jednak teraz skute jest lodem . Ludzie,
którzy pracują muszą się sporo namęczyć, aby utorować
szlaki. Czasami marzą o łyku gorącej
herbaty.Serdecznie ciebie pozdrawiam.
ładny, subtelny obraz. pozdrawiam.
piękny obraz słów namalowany .... pozdrawiam
podoba się ten słowny obraz.
Narracja rodem z Mickiewicza ale podana lekko, jakby
od niechcenia. Rzekłbyś pisała, tuż po przebudzeniu,
nimfa wodna, której powinnością jest słać raporty do
Posejdona o stanie świtów na krańcach królestwa jego.
Nie wiadomo, kiedy nimfa jest natchniona. ... ;)
dwa spacery Twój i mój
a jakże odmienne....
no cóż " nic dwa razy sie nie zdarza"
pozdrawiam ciepło