Sylwestrowa zaduma..
Wieczór zadumy nadszedł
melancholią skuł serce
smuteczki wyszły na śnieg
patrzę za okno ..cisza..
A potem błysk.. huk..
kolejna raca i fajerwerki
brzęk kieliszków zza ściany
śmiech i muzyka
Wypijam kolejny łyk szampana
patrzę w rozbłysłe niebo
ciepłe łzy spływają po policzkach
samotność wraz z łzami wysycha
Otwierają się drzwi i wchodzisz Ty
tulisz mnie ..pozwalasz zapomnieć
szybko ocieram twarz
nie chcę żebyś widział krople łez
I tak widziałes..
scałowałeś ostatnią łzę
carpe diem.. dziękuję że jesteś .......
Komentarze (4)
Trzymaj, a mocno - nie każdy się domyśli z jakiej
przyczyny ,ta ostatnia łezka ,to będzie koniec Twej
udręki! Powodzenia w przyszłości bez uczucia
samotności...
samotność nawet w Sylwestra doskwiera, a może jeszcze
bolesniej, dobrze, że jest przyjazna dusza i w
odpowiedniej chwili się zjawi.
Rewelacja :)) Bardzo piękny wiersz końcówka the best
;)
Piękne zakończenie i ta tęsknota,gratuluje.