Symfoniada VII
Ostatni fragment
Zachowaj spokój Justynko weź głęboki oddech
i wycofaj się, on nie jest tego wart,
widzisz w nim różową maź która miesza się z
jego krwią. Błyszczy nad nim aureola i jest
spleśniała niczym grzyb, cuchnie.
- Przybliża się szept Maryjki: - Jeśli
tylko zechcesz, wyczaruję Ciebię, później
zacznę przemijać.
- Tak, nie przesłyszałaś się! Przemijanie
nie jest takie złe, pod warunkiem, że nie
zgasisz ognia. Dołóż do niego kilka chwil.
Spalą się mary, omamy i cała ty. Patetyczny
świat pochłoną płomienie. Nie bój się już,
nie musisz wycinać zła.
- Czuję wilgoć, przecieram nią twarz.
Łuszczy się, wchłaniają się w ziemię i
nagle wyrastają z niej uschnięte korzenie.
Błyszczą w ciemnościach.
- Cud! - myślę sobie. Składam ofiarę
Maryjce i nie zaplam świecy, bo nie jestem
godna. Zrobi za mnie to ktoś bardziej
kompetentny. Ofiaruję Ci, Maryjko, dragi i
gorzkawe wino. – mówię do niej głośno.
Wykluje się z nich nowe pisklę. Białe,
zwiastujące, że dalej nie ma już nic. Nie
dotrze tam światło.
- Wiesz, Maryjko? Kupiłam sobie urnę, taką
kolorową, ręcznie malowaną, w czerwone
maki. Stoi na kominku i czeka na inną
wersję mojej powieści.
Nie ma tam, ani zimy, ani lata a biedronki
nie gubią czarnych kropek.
Komentarze (6)
Niesamowity tekst!
Stoi na kominku i czeka na inną wersję mojej powieści.
Nie ma tam, ani zimy, ani lata a biedronki nie gubią
czarnych kropek."
Świetna taka symfoniada, pozdrawiam :)
Dziękuję :)
Przejmujący i świetnie napisany
tekst, który nie jest łatwy,
a nawet nie jest możliwy do
jednoznacznego zinterpretowania,
ale intryguje i na tym polega
jego wartość.
Dobrej nocy Ewo.
Przejmujący, dobry i z pewnością nie obojętny tekst.
Pozdrawiam Ewo serdecznie,
a poza tym nie myśl o rzeczach ostatecznych, ponoć
można ściągnąć złą energię, a przecież życie ma tyle
barw, trzeba z nich się cieszyć Ewuś.
wspaniały tekst!