syndrom boga
miał sporo czasu
/trzysta dwa miesiące/
bożek
tworzący nie coś z niczego -- czeladnik
pełen pychy
poprawiający dzieło Mistrza
kilka sekund stałam na piedestale ale kiedy
cień
zaczął kłaść się
na boskiej naturze
zostałam zrzucona na ziemię
błoto
zatkało oczy nos uszy i usta - stwardniała
skorupa
kochał - siebie
a ja wyschłam do tego stopnia
że zaczęłam pękać
kiedy odpadł ostatni kawałek gliny -
odeszłam
chociaż krzyczał - zostań
Komentarze (55)
mimo smutku pięknie napisane
ślę serdeczności, Donno :)
Piękny smutny wiersz.
Moc serdeczności Danusiu :)
Smutna refleksja. Przejmujący obraz kobiety
skrzywdzonej.
Pozdrawiam Danusiu.
Przejmujący... wręcz rozdzierający... Wszystkiego co
najpiękniejsze :-) Pozdrawiam ciepło :-)
Ja tylko 120 miesięcy...Piękny smutny wiersz.Dobrze,
że już jesteś Danusiu.
Ciekawy, refleksyjny przekaz!
Pozdrawiam!
Dziękuję za komentarze. Moc serdeczności.
Interesujące.
odeszła nowo-narodzona :-)
Wiem jak jest
Pozdrawiam Danusiu:-)
Danuto, czy moja interpretacja wiersza była
prawidłowa?
Ślę moc serdeczności z mojej strony (z Twojej już
dawno ich nie było). :)
Interesująca refleksja, pozdrawiam :)
Fajny i podoba się bardzo;)pozdrawiam cieplutko;)
Podoba się wiersz. Puenta jednoznaczna.
Pozdrawiam :)
Otwierasz wnętrze...w tak wrażliwej sprawie Danusia..
Pozdrowienia z upalnej, choć dzisiaj deszczowej
Tajlandii, z Krabi, przepięknej wyspy na Oceanie
Indyjskim...pa