Syzyf - pogromca bogów
wiersz zainspirowany tekstem Alberta Camus „Mit Syzyfa”
Od bólu nabrzmiałe, poranione dłonie
zaciska na masywnym, zimnym kamieniu,
a twarz ogorzałą, dumne swe skronie
przyciska do głazu i w nieznośnym
cierpieniu
zaczyna swą wędrówkę - z góry na klęskę
skazaną -
wtaczając ciężar nieludzki, grzechem
napiętnowany
i ta wędrówka do końca będzie mu nie
zagojoną raną.
W wieczności umęczony, za życia
rozkochany
w smakach egzystencji, w słodyczy
istnienia
kosztując każdą chwilę pełnymi
garściami,
nienasycony, wiecznie w ekstatycznym stanie
upojenia
nie liczył się z żadnymi konsekwencjami.
Zapomniał, że gardzić bogami nie można
bezkarnie
że kara jest straszliwa: wieczna udręka
sumienia:
patrzeć jak marzenia spadają i giną
marnie
pod postacią oblepionego gliną kamienia.
Teraz ambrozją są mu krople potu,
spływające
z strudzonego, wciąż młodzieńczego czoła
lecz zapomnieli bogowie, że serca co życiem
gorejące
nawet ogień piekielny pokonać nie zdoła
...Już blisko, już szczyt wyłania się
zamglony,
za chwilę w dół runie, za chwilę w dół się
stoczy
głaz – i patrząc na ten widok, Syzyf
nie wzruszony
zacznie swą własną wędrówkę... Spójrz! Już
kroczy
dumnie: wysoko podniesiona jest jego
głowa,
mięśnie, dotąd napięte, teraz
rozluźnione
i wzrok niezłomny i na ustach zabłąkane
słowa:
„Wygrałem bogowie! Niech będą
potępione
wszystkie istoty zakute w kajdany,
ja - choć na wieczność w Hadesie
uwięziony
zdołałem przekreślić wszystkie wasze
plany!
Chcieliście, abym w rozpaczy pogrążony
cierpiał, nie mogąc zaznać spełnienia -
lecz dla mnie celem nie głaz na
szczycie,
ale ta chwila odpoczynku, wytchnienia,
kiedy do mnie należy ma wola, me życie
i ten głaz u stóp góry na mnie
czekający...
I jestem szczęśliwy nie zważając na wasze
wyroki;
jestem wolny, choć krwią i potem ociekający
- przy mnie jest prawda, przy was fałszu
mroki!
Wygrałem bogowie!”
„...gdy człowiek absurdalny zgłębi swoją udrękę, zamilkną bogowie...” Albert Camus „Mit Syzyfa”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.