Szantaż!
Jestem już zmęczony, ciężkie kroki daję
nagle tuż przede mną młoda panna staje,
kłania się do pasa, pyta: Panie psorze
gdzie pana tak nosi już późno na dworze.
- Oj, dziewczyno moja z nieba tyś mi
spadła
może gdzie ja mieszkam jeszcze byś
odgadła?
chodzę tak i chodzę, sił już mi brakuje,
no i ze zmęczenia nóg prawie nie czuję.
- Ależ oczywiście pewnie, że pomogę
ja do pana domu znam na skróty drogę,
tym bardziej iż również idę w tym
kierunku
bo mieszka pan zaraz tuż przy
posterunku.
W związku z tą przygodą bardzo proszę
pana
bym jutro z polskiego nie była pytana,
a ja w szkole za to nie powiem nikomu,
że pan miał trudności z powrotem do
domu.
Ależ drogie dziecko nie jestem tak stary
ja tylko zgubiłem swoje okulary,
i też dobrze radzę byś jutro na lekcji
zadany materiał znała do perfekcji!
Komentarze (36)
Znów miło było zajrzeć do Ciebie, pozdrawiam :)
Oczywiście, żadnych ulg. :)
Wiersz jak zawsze rytmiczny i lekki
Pozdrowionka dla Was
No i dobrze;)))pozdrawiam cieplutko;)
Potrafisz rozbawić
Pozdrawiam:-)
I ciekawe kto bardziej się wystraszył:))
Pozdrawiam***
To mi się podoba. Żadnych forów nie będzie :)
Pozdrawiam :)
Moj Boze, dlaczego tak skrzywdziles profesora:))))
Pozdrawiam
i nie ma zmiłuj się :))
suuuuuuper :)))
życzę udanego weekendu
Ależ przednia historyjka i to jeszcze dobrze
napisana-plus zostawiam dla tego Pana.
Kiedy kolejny raz zgubisz okulary nikt już nie zechce
Ci pomóc.
Ubawił mnie wiersz a już ostatnia strofa do łez. Miłej
soboty
widać profesor na młode dziewczyny nie leci i jet
nieprzekupny ...
a ja myślę ze to nie okulary tylko dwa drinki za dużo
")
I ładnie się pan psor zachował...
Pozdrawiam Krzychno :)