Szarego jeziora bezkres
Moje jezioro widoczne z okna to szare dachy
domów
Mgiełka nad nimi, szara codzienna
ozdoba
Wyostrzam wyobraźnie i dodaje drzewa,
krzewy
Widok cieszy oczy, to przepastne mego
miasta meandry
Moja mgła nad dachami rozściela się szarym
dywanem
Tkają je kominy z Martenowskich pieców z
maszyn
Co dzień witaj mnie wzniosłe po niebo
kominy
Witają majestatem i szarym ogromnym dymem
Poranek całuje dachy a słońce pieści moje
miasto
Mgły ustąpiły, miedzy domami słonecznie
jasno
Jezioro z nad dachów domów wolniutko
znika
Wstydliwie, za swój kolor chyłkiem w
nieznane ucieka
Wieczorem przy blasku latarń i tysięcy
jasnych okien
Mgiełka gwaru z ulicy do mnie wolno dotrze
Bezkres miasta płonie tysiącami świetlików
Mgła się rodzi, ścieli nowy dywan, przyszła
znikąd
Moje okno na ukochane miasto i cały świat
bezkresny
Moja cząstka w nim radosna , czasem cios
bolesny
Inni pławią się w przepastnych lasach
okolonych wodami
Wszędzie pięknie, w domu najpiękniej mówiąc
miedzy nami
Autor:slonzok-knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (4)
Wśród zielonych pól i lasów
na wsi śląskiej urodzony
gdzie budzikiem kogut stary
i kościelne wczesne dzwony-a to mój śląsk
:)))
"Poranek całuje dachy a słońce pieści miasto.. "
bardzo kochasz swoje miejsce na świecie..
Co ja mogę dodać sama poezja:)