Szarża
Poległym pod Somosierrą hołd składam...
Wrócili nasi! Wrócili ze zwiadów
ciężkich…
Mgła gęsta jak mleko, zimna ziemia, ciężki
głaz…
Kilkunastu mężów było odważnych,
Wtem chaos zapanował, nieład, rozkaz,
Rozkaz oficerów, głos cesarza,
Do boju gotowe stanęły, z dwustoma gołymi
szablami
Dwie kompanie trzecia i siódma
Delikatnie powoli konie ruszyły, miedzy
Francuzami…
Słychać jedynie szczęk kopyt i koni
parskanina,
Nagle początek wąwóz obrony ma,
Droga kłusem przebyta…
Zbocza delikatne zielono-żółte, rozpostarły
ramiona…
Czwórkami ściśnięci, mundur przy
mundurze
Wiliśmy się galopem miedzy
zakrętami…
Jak wąż niebiesko czerwony na chmur
sznurze
Nagle wszyscy stanęli…
,,Oficer ranny, znak to, że bateria przed
nami!,,
Słychać tętent, szum kul tnących
Znowu w galop wszyscy wpadli
Ryk koni, śwista szabel, jęki
rannych….
Atak jakby pod naparciem kul się łamał
Słychać głos ,,Bateria wzięta, wzięta! Tnij
zabij!,,
Szwoleżerzy, amok bitwy, umysłu
tortury…
,,Naprzód bracia, aby do armat, Vive
l’Emperur!,,
Jechali tak, gęsto żniwo śmierci siejąc
Wielu naszych rumaki straciło, w tyle
zostali…
Inny oficer kompanie zbierając
Ostrzeliwani wciąż, z boków wąwozu kolejni
padali…
Pierwszy…drugi, trzeci, czwarty!
Krótka prosta, konie parą buchały…
Odezwały się działa, Salwą śmiertelną
poczęstowali…
Przeskoczyli mur, obrony morale się
załamały
Połamane myśli, szable krwią zbroczone
Porwane mundury, jeźdźców ciała
Oficer głowę stracił, nadzieje
stracone?!
Drugi nogę stracił, poszarpana
cała…
Kolejna bateria zniszczona
Kilkudziesięciu już tylko gnało za wiatrem
goniąc
Pozostało niewielu, trzecia kąpania
zagubiona
Lecz cóż to?! Posiłki przystąpiły wiwatując
Strzelcy, szwoleżerzy i piechota
wstąpiła
Atak, atak! Konie ciężko pod górę runęły
Siła ludzka jakiś ład wprowadziła
Ostatnia prosta, odcinek najcięższy, serca
płonęły
Chwila ciszy strach przed garłaczami
Błysk dym ot, co i się odezwały
Kilkunastu wpadło siekąc szablami
Dwóch oficerów tylko było, gorsze czasy
bywały
Cóż to nagle słychać?!,, Wiwat, wiwat
zwycięstwo!,,
Hiszpanie do wioski uciekali
Francuzi wkroczyli zwycięsko…
Lance, flagi zatykali…
,, Lecz na cóż to wszystko? Sen o utopi
nadal się nie ziścił…
Wolności nie mamy! A teraz sami… sami
ją zabieramy…
W naszej nadziei wyzwolenia, krwią
splamieni niewinną…
Grzech popełniliśmy, Na co nam te wszystkie
pochwały…
Marne słowa, jak przedmiot potraktowani
…
Teraz a i owszem poważani…
Lecz ja wciąż pytam, na co to?!
Śmierci żniwo wielkie, naszych kilkunastu
się ostało,
Sumienie zabite, wraki ludzi, szczątki
honoru!
Jak nadszarpnięty sztandar na wietrze
latający,
Podczas wichury zagubiony…
Podobnie jak wielkie obietnice, nadzieje
oddane…
Kocham Cię, tęsknię za Tobą,
Polsko…,,
,, Życie to wieczny galop,, Przepraszam że tak umieściłem ten wiersz, lecz nie ma odpowiedniej zakładki gdzie mógłbym go wkomponować...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.