Szczęście
Szczęście... wraca ze szkoły w kraciastej
sukience
Szóstkę dziś dostałam mamo! Polne kwiaty w
ręce.
Córeczko, skąd ten bukiet, uśmiech i
rumieńce?
Ach mamo, posłuchaj, tylko tobie powiem.
Albo lepiej spytam, jak to jest że
człowiek
Wśród tłumu jednego tylko poszukuje
I tak ciepło się w sercu robi gdy go
odnajduje
Szczęście... wraca ze szkoły z rozbitym
kolanem
Przepraszam mamo, że po lekcjach na meczu
zostałem
Lecz gola strzeliłem no i wygraliśmy! Na
kolanie
Rana... A ty matko myślisz że jeszcze rok
temu
Wymagałaby jodyny oraz łez otarcia
A dzisiaj jodyna zupełnie wystarcza
Boli, ale zatrzymuje łzy dzielności
tarcza
Szczęście... wraca z pracy twa „druga
połowa”
Witajcie najmilsi! Och! Pomidorowa?!
Uwielbiam! Dzień był ciężki, lecz już w
domu jestem
Na szczęście. Ach jak tu czyściutko,
przyznać żono muszę
Że Twa pracowitość po prostu mnie
wzrusza.
Mówisz - „schludnie i czysto przecież ma
być w domu”
i łzę szczęścia słodką ronisz po
kryjomu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.