SZCZĘŚCIE
(kolejny wiersz o szczęściu, właściwie erotyk)
Wścibski świt zastukał w okno otwierając
moje oczy
I jak co dzień, tak i teraz znów niemiło
mnie zaskoczył.
No bo jak tu nie narzekać, kiedy brzask do
wstania zmusza,
A rozgrzane babskie ciało do pościeli cię
przydusza.
No bo jak tu nie pomstować: krągła pierś
mej dłoni szuka,
A zbudzona erotyczność już do bram
niebiańskich puka.
I rozkręca w mojej głowie taki oto myśli
taniec:
Czy mam wstawać do roboty, czy ważniejszy
jest świtaniec?
Bo mnie się nie chce opuszczać łóżka,
Bo mnie się nie chce do pracy iść,
Bez łóżka czuję się jak wydmuszka,
Jak pozbawiony talentu kicz.
Jednak co by się nie działo, to spóźniony w
korku stoję
I przeżywam dramatycznie swe codzienne
niepokoje.
Czuję się jak noworodek po odcięciu
pępowiny,
Jak skazany przez sędziego za niepopełnione
winy,
Jak banita w obcym kraju po wygnaniu przez
despotę,
Jak wędrowiec na pustyni, co na wodę ma
ochotę.
Wciąż myślami sięgam chwili, która na to
mnie pozwoli,
Bym mógł wrócić już do domu, znaleźć się w
kochanka roli.
Bo ja chcę szybko wracać do chaty,
Bo ja chcę prędko do domu biec,
Tam na mnie czeka anioł skrzydlaty,
Co na czułości ma zawsze chęć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.