Szeleszcząc błękitem
Płyną spokojne. Pulchne
Obłoki na nieboskłonie
Wolne, w siebie zapatrzone
Zorza zachodnia.
Ostatnim różem i czerwienią
Chce nam przypomnieć
O tym, o nich, że nigdy
Naprawdę nigdy się nie zmienią.
Jak dłoń ciepła, jasna, dobra
Odwraca nasz wzrok od tego,
Mrocznego, gwiezdnego,
Który z drugiej strony się podkradł.
Ze swym spokojnym, srebrzystym okiem,
Które czaruje na bladozimne kolory
Aurę nad każdym obłokiem.
A wśród nich ten, który po każdej
stronie,
Jak duch w błękitności tonie…
To on, którego imię czytasz
W każdym liściu,
W traw szepcie,
Mówi do ucha, cichutko, świszcząco
Nad naszymi snami
Szeleszcząc błękitem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.