Szepczący...
W morelowym świetle z małej lampy.
W piżamie, nie ubranej nigdy przedtem.
Gdzie świadkami, biurka cztery ranty.
Powstał list, napisany szeptem.
Słowa w nim ,dziwnie lekkie i ciche.
Ja wieczorna, sennie miękka poducha.
Lub jak ziarnka piasku złudnie liche.
Jak tykanie przystawione do ucha.
Każdy wyraz myśli jest pieszczotą.
Z pióra wolno wypłynęły kropki drżące.
Znać dłoń czułą, co pisała z ochotą.
Jak najciszej zawinięte liter końce.
Przy kinkietu melanżowym blasku,
Zawstydzona, swe westchnienia chwytam.
Tęskne kartki najcichszego listu.
Szeptem czytam….szeptem
czytam…szeptem czytam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.