szeptucha
międli zaklęcia od uroków
w dłoniach złożonych na podołku
potem do tygla ciska szepty
łzy zeszłoroczne - cztery i pół
włos podzielony na ośmioro
arytmię serca, wstążki skrawek
dwa przeterminowane słowa
i zapach drewna, cacka z gazet
miłość jedyną, może kilka
i ziąb, aż można złapać wilka
siada do międleń i mamrotań
w dłoniach ukrywa tajemnice
zwierzenia deszczu, lament wiatru
wzniesioną z nagła brew księżyca
bruzdy na czole, kurze łapki
- odcisk uśmiechów, ręce - sęki.
arytmię, słowa, miłość, lament
i księżyc, który nagle stężał
i znowu miesza, znów mamrocze
(z ust czytam: "miłość... nie...
poproszę...")
Komentarze (69)
zaklęcia nie pomogą by odzyskać równowagę
one zajmują umysł co splątany
kłopotami
one nadają sytuacji zastanej
powagę
one mamrotania dają spokojność
co mami
powabem pozoru stabilizacji lecz
pod rozwagę
wziąwszy mantry powtarzanie daje spokój lecz nie
rozwiązanie
Widać w tej babie zło samo gosci
Skoro tak mówi nie dla miłości...
Klimat stworzylas super:)
Pozdrawiam :*)
Wzajemnie grusz-elu, wzajemnie-:)
Pozdrawiam, Blondi, spokojnego popołudnia :)
Przyjemnie się czytało, ciekawa ta "szeptucha"
Pozdrawiam cieplutko-:)
Dziekuje ZOLE :) Miłego... :)
Mimo dramatu bardzo mi się podoba... pozdrawiam :)
Arek, codziennie coś się wydarza - bo życie się toczy,
a czasem nawet pędzi :)
a ja czytam z twej twarzy coś się wkrótce wydarzy ;)