Sześcian
Zamknięty jestem w sześcianie
Jego boki są potężnej grubości
A ja cierpię przy płaczu ścianie
Wydostać się? zero sposobności
Wszędzie widzę umysłu bariery
Opętany jestem złym strachem
W głowie mam szaleńcze szmery
Czuję się jak pod walącym dachem
Wydostać się z niego nie potrafię
Od każdej ściany się tylko odbijam
Stamtąd do piekielnej otchłani trafię
Rodzę się i każdego dnia się zabijam
Rewolwer więc nabijam i strzelam
By skruszyć niewielką cząstkę ściany
Jeden strzał za drugim wciąż wypalam
Mur kawałek po kawałku jest skruszany
Myślę wciąż na nowo o tym sześcianie
By ściany pewnego dnia się rozpłynęły
Czy to w moim życiu kiedyś nastanie
Nie, moje marzenia w nicość popłynęły
Komentarze (3)
Interesujący wiersz. Skłania do przemyśleń, czysty
jesli chodzi o sens. Oby tak dalej
takie bariery są odczuwalne i bardzo dręczące problem
polega na tym że są głównie w naszej świadomości -
zatem umyśle...a nie łatwo jest ukierunkować
świadomość (myśli) na inne tory - wymaga to wielkiej
pracy nad sobą i ogromnych zmian wewnętrznych...
wiersz oparty na bardzo obrazowej przenośni - wydaje
mi się że każdy kiedyś przechodzi przez takie stany
emocjonalne.
smutny obraz umieszczenia się w samotności zamkniętym
z którego nieraz trudno się wydostać ładna alegoria
świat jak sześcian Dobry Rymy lepiej łączyć tymi
samymi częściami mowy