Szkarłatne cierpienie
Martoxyz,Martoxyz, mam dla kogo tworzyć!
pełna winy samotność zapomniała
o przerażającym przemijaniu
ciemność słowa płonie z lękiem
na bezradnym pyle cierpiąc
teraz boi się bluźnierczego jak obłęd
demona
ktoś łapie winę między burzą a tęsknotą
naznaczone niebo przed rezygnacją karze
ostatnią ranę
zdradzieckie słowo walczy z odkupieniem
serce obca ofiara spotyka
rozpaczliwe płomienie
jak bezradny cmentarz co klęczy na ognistym
aniele
upadły sen jadem pluje na głód
gniją z lęku upadłe szatany
choć złudna samotność umiera zawsze
jej koniec cieszy się pod obcym słońcem
diabelska świeca umiera naiwnie
przekleństwo odkupienia ucieka
na zakrwawionym trupie wprost do nieba
Komentarze (5)
Oto źródło,warsztat i autor w jednym:
http://derbeth.w.interia.pl/poeta/pisz.htm
Dobrze, że są tacy, którym się podoba. Przykro mi, ale
dla mnie to niezrozumiały bełkot. Miłego dnia.
Rozumiem mroczny stan Twojej duszy, lecz jeśli nie
jest on permanentny, proszę, przynajmniej spróbuj
tworzyć bardziej optymistycznie.
czy samotność winnym lękiem złapie płomień
i utopi odkupienie w trupio-czarnych mrokach
diabelstwa?
Ktoś napisał żaden mrok nie jest w stanie zgasić
świecy.
szacunek
Ten wiersz też nie bardzo rozumiem, jest trudny w
odbiorze, ale jakże fascynujący przez swą odmienność
od całej reszty wklejanych tu masowo wierszyków i
wierszydełek.