Szklana klatka
lód maluje wzorki na szkle
a ja wodzę za nimi palcem
znacząc rysy Twojej twarzy
oczy jak dwa płatki śniegu
dwie małe latarenki
wśród wzburzonego morza
usta tak zimne i blade
oschłe jak kamień
i jak kamień nieczułe
uśmiech znikł
roztopił się w pierwszym blasku
wiosennego słońca
przywieram ciałem do szyby
rozpaczliwie szukam Twych ust
dotykam twarzy
jak kiedyś
jak dawniej
kolejny raz
zamknięta w szklanej klatce
budzę się
to był sen
zły sen
...pomóż mi, ratuj mnie, bądź ze mną.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.