Szklana miłość...
Dla Sandry , jednej z najlepszych przyjaciół , przyjaciół którzy zostali do końca...
W szczerym słońcu , złotem zdobionym...
W świetle nocy ,złudnych gwiazd
blasku...
Leży Ona, z łzą , co chowa się wśród
warg...
Wśród błękitnych otchłani ,nieba
bożego...
Na padole ziemskim , piekła
przeklętego...
Siada Ona , płacze, żywiąc srebrem matke
swą naturę...
W szklanej krypcie , przezroczem
naznaczonej...
Na zimnym kamieniu , lodem kłującym...
On spoczywa ,w ręku ma różę , już nie
obudzi się...
Nie obudzi go jej płacz...
Nie wzruszy go jej krzyk...
Dłoń jego nie chwyci jej łez...
Palce nie zamkną się na włosach...
Zimne jego serce...
Nie czułe ciało...
Żyć chciał tylko , kochać...
Zabiły go łzy , zabiła piękna...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.