Szklane łzy
Tak szczęśliwa była gdy w ciąży
chodziła...
Lecz juz w ósmym miesiącu synka
urodziła..
Po narodzeniu tak szybko go zabrali..
Do serca przytulić dziecka.. matce nie
podali...
Położyli jej synka pod szklaną kopułą..za
szklanymi drzwiami..
A Ona przez to szkło patrzyła..szklanymi od
łez oczami....
Wiele dni tak stała..patrząc na synka
swego..
Marzyła by go przytulić do serca
matczynego...
Serce jej pękało gdy chodząc korytarzami
ukradkiem zerkała na szczęsliwe tulące swe
pociechy mamy...
Lekarz długo nie dawał nadziei że to życie
nowe..zacznie samo oddychać....i że bedzie
zdrowe..
Stała tam przy szybie..modliła
godzinami..
Bólu jej opisać nie sposób słowami...
Lecz wierzyła z sił całych że każdy dzień
nowy...sił doda synkowi...
I że będzie zdrowy...
Teraz Ta kobieta wciąż ma w oczach łzy szklane..gdy wchodzi dnia kazdego za cmentarną brame..
Komentarze (1)
Szklane łzy dudnią w sercu jak kamienie. Przeżyłam
takie chwile na szpitalnym korytarzu, ale ze
szczęśliwym zakończeniem. Ale taki strach i takie
modlitwy zostają w człowieku na zawsze