SZKODA MI SZAROŚCI
Szkoda mi szarości
Wszyscy jej nie lubią
Ganią ją, krzyczą
Nigdy do niej nie czubią
Plują, obrażają
i odgrażają palcem
Szkoda mi szarości
gdy chowa się w wersalce
za szafą, pod komodą
Wszędzie ją odnajdą
i narzekają znowu
Szkoda mi szarości
gdy lekko się uśmiecha
rumieni, barwi słodko
gdy głaszczę po chodniku
i także się uśmiecham
I nagle się rozjaśnia
z kaczątka w łabędzia
W biel czysta się przemienia
Rozlewa po wszechświecie…
Odchodzę zadowolony
dałem jej chwile szczęścia
do czasu gdy gbur przyjdzie
i znowu ją zafuka
a ona z bieli w szarość
przeleci !HOP! jak mucha
Szkoda mi szarości
A tobie jej nie szkoda?
Jak szkoda to jej pomóż
jeśli choć trochę droga
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.