Szkolne przygody Michałka.
Mojemu Michałkowi.
Nasz Michałek ,wnunio dziadka,
Lecz opinię ma niejadka,
Dobrze o nim wiedział dziadek,
Że on taki jest niejadek.
Na stołówkę w szkole chodzi,
Nic go obiad nie obchodzi.
Łyżką miele, ząbki trudzi,
Nawet czasem się ubrudzi.
Wszystkie dzieci szybko jedzą,
On rozmawia wciąż z kolegą.
Wszystko go w około nęci,
Do jedzenia nie ma chęci.
Mama ciągle upomina,
Michał!,Lekcja się zaczyna!
Pani lekcję już prowadzi!
Michałkowi to nie wadzi.
Hej, Michałku!, gdzie ty byłeś?
Talerz łyżką przewróciłeś?
Wytrzyj buzię, przełknij strawę,
Zakończ na tym swą zabawę!
Odpowiadaj teraz śmiało,
Już pół lekcji przeleciało!
Siadaj w ławce, pisz ćwiczenia!
O, już dzwonek,- dowidzenia!
Lecz Michałek nic nie słyszał,
Nic w zeszycie nie zapisał.
Co się dzieje?,co jest "glane"?
Co na "jutlo"jest zadane?
Ważna tylko ta jest "splawa"
Że po lekcjach jest zabawa,
Że wakacje są u pasa,
Po wakacjach IV klasa!
Mama Michałka pracuje w tej szkole i asystowała przy obiadkach Michałka.
Komentarze (2)
Bywa, zabawa pochłania dziecko bez reszty, jedzenie
odstawia na bok...przyjdzie czas, że łyżka pójdzie w
ruch...
Do widzenia, osobno...pozdrawiam
Bardzo sympatyczny wiersz, pozdrawiam :)