Szlachetne w smaku
To było dawno, wszyscy ten tekst czytający
słowa moje
mieć kłopoty będą, by zrozumieć gdzie ja
dawniej i dziś stoję
Zwane domowe „zgliwiałe” źródłem zapachu
powojennego przepychu
Chowało się je pod kaptura szkła, zapach
zamykał drogę oddechom
Były jedyne, jak wagoniki jedno obok
drogiego stały w mroku
jak wojsko w szeregu w karnej kompani
czerwonych beretów
Gdy nabrały w sobie ochotę wezbrały jak
rzeka pełne uroku
Zaczęły własne życie, urokliwego zapachu,
samych fioletów
Pamiętam ten odurzający zapach, pragnę go
nazwać nie umiem
Serek koloru szarego domowy leżakowany jak
zwłoki w trumnie
Jadło się go z wielu przyczyn, nie było
innego był on jedyny
nie było lodówek, matka zapach chowała
pod pierzyny
Dziś są one w zieleni o zapachu co nozdrza
łaskocze i podniebienie
Opakowane jak bukiety kwiatów , darowane
na urodziny
Przyjmują nazwy z Francuzka, z obcych
dalekich krajów
Subtelne wyrafinowane wszelkie smaki,
radość podniebieniu dają
Jakże odlegle w moim życiu nastąpiły zmiany
na lepsze
Siadam do stołu, na półmisku łosoś, sery
czarownego smaku
Roquefort, Gorgonzola, Stilton i ten w
staniolach nasz tylżycki
Ser jest dla mnie dziś ponad wszystko
prawie wszystkim
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (4)
Bolesławie no i narobiłeś mi tylko smaku i co teraz
chyba zaraz przyjadę do ciebie na twoje rarytasy
pozdrawiam
sery pleśniowe jakże ja je uwielbiam co za rozkosz dla
podniebienia a ten łosoś to rarytas
pozdrawiam serdecznie Bolesławie:)
Bardzo pysznie
Bolesławie jestem bez sniadania:-) :-) . Łosoś wędzony
w własnej wędzarni, to jest coś, pycha. Czesto mam
okazję na takie jadło. Pozdrawiam