Szlag trafi wypłatę
Dzisiaj wieczorem przyjdą tragedie
A jutro w południe umrzemy cudnie
Anioły na śniegu, saneczki w biegu
Wpadły na drzewo
Nie żyje chłopię, bo na urlopie
Anioł był jego stróż
Aniele mój Boży, Stróżu ty mój
We dnie i w nocy ty przy mnie stój
Choć nie boję się sanek to dziś
wieczorem
Upaść dość nisko możemy we dwoje
Ona i ja
I szlag trafi wypłatę
A jutro nam świat znów wstanie cudowny
Uderzą w dzwony kościołów miast
Ruszą pielgrzymi hybrydy trzynożni
Będę miał chęci do życia wstać
Noc mi zostawi wspomnienie ciepłe
W kołdry rozdartej przeczystą toń
I nielegalne w cielesność zaklęte ziele
Przegotowany moralnie środek napotny
A ty mój aniele jutro w kościele
Pójdziesz po składce znów bezrobotny
Komentarze (2)
"A ty mój aniele jutro w kościele
Pójdziesz po składce znów bezrobotny" - zachwyca
trafnością :)
w wierszu marazm i trauma Czekanie i niecierpliwość
Wiersz emocjonalny Dobry uderza w sumienie Ładna
poezja:)