szmaragdowe morze
nie dają mi spokoju nieludzkie istoty
mówiące że one od Adama i Ewy
wolałam bezimiennych walczących z losem
cichych wielbicieli
zaczynania dnia od wieczora
rzucali się do morza
płytkie szmaragdowe wody
obmywały czyste skóry
dziś jest błoto krew
żwir wrzyna się w każdy zakamarek ciała
szukającego swojego kompana na zawsze
potrafili patrzeć teraz memento mori
ciągle te same bezimienne istoty grzebią
moich czystych tak nieudolnie piaskiem
a przy brzegach szumi
płytkieszmaragdowemorze
pły-tk-ieszma-ragd-owem-orze
Komentarze (7)
płytkie szmaragdowe wody - taki dojrzały wiersz i
ładne metafory. Pozdrawiam
Samotność nigdy nie będzie naszym
sprzymierzeńcem.Ciekawie i smutno o niej piszesz. Miło
było przeczytać:) Pozdrawiam:)
Smutno jestem sam dobrze rozumiem pozdrawiam
Smutny wiersz, jak samotność. Pozdrawiam:-)
Ciekawy. Pozdrawiam.
Tak smutny :( pozdrawiam
Ładny Twój wiersz, ale bardzo smutny. Pozdrawiam mile.