Szopa
Przybywam, rzekła wzniośle
Z apetytem na krach
W nadziei na rozruch
Z krwią zimną jak wtedy
Gdy wyrzekła się swojego Boga
Trzymając za rękojeść
Stalowe narzędzie, kaleczyła
Powoli ale pewnie
Trwoniła w opętaniu
Bogactwa beztroskich miłostek
Fascynacje pyłem ciała
Ostatni pocałunek, noc płonęła
autor
Shallott
Dodano: 2009-04-11 21:55:13
Ten wiersz przeczytano 904 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.