W szponach nałogu
Codziennie działkę zwiększać muszę,
nałóg mnie niszczy, trawi mą duszę,
pułapka śmiertelna, codzienna udręka,
strach przed śmiercią, w bliznach cała
ręka,
a najgorsza samotność, wszyscy trzymają się
z daleka,
jestem jak zebra wśród lwów, wśród
zdrowych- kaleka.
Dopada mnie agonia, śmierć jest coraz
bliżej,
czuję tajemniczy smak wieczności i jest już
coraz lżej,
nareszcie uwolnię się, zniknę z tego
świata
na którym narkotyki niszczą mą matkę, ojca,
brata......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.