SZTORM
Gdy rybacy swą kruchą łupinką
Wypłynęli w morze by nałowić ryb
Zastanawiają się czy wrócą
Co dziś ich spotka i ile ryb złowią
I o tym czy szczęśliwie dopłyną do
brzegu
Sztorm już blisko
Modlą się cicho do
Boga głębin i mórz Neptuna
W nadziei że ochroni ich
Boją się ale nadzieję mają
Ze Bóg im łaskawy będzie
I skoro świt u wrót swoich domów staną!
Lecz burza już jest blisko
Słychać ją jak nadciąga
Deszcz bije niby bęben
Widać i słychać
Szalone tańce bałwanów
Szalejące na falach
A w górze
Ciemne tabuny koni
Pędzą i obijają się o siebie
Tworząc grzmoty tak częste
Że niosą się echem
Po czym biją złociste ogniste pioruny!
Przerażeni rybacy
Trzymają się masztów i sztagu
By za burtę nie wypaść w toń rozszalałą
Czekają co dalej się wydarzy
Lecz nagle morze uspokaja się
A niebo zamyka się ospale
I słonce wychyla promyki nieśmiało
Zza mrocznych jeszcze chmur
O dzięki Ci Neptunie! Cieszą się rybacy
Jeszcze raz nas ocaliłeś
I naszą łupinkę i cały nasz dobytek!
Komentarze (1)
Dobrze ujęty tragizm morskiej burzy- ekspresja tez
dobrana odpowiednio.Ładnie