Szukając niebezpieczeństw w...
Wiersz dedykuję mojej Madzi, która zna obie strony mojej duszy, dziękuje, że jesteś...
Owej pamiętnej nocy
Nosiłem w sobie nasiona zdarzeń
Nikt jednak nie podjął się
Wyhodować je dbając o rozwój myśli
Obumarły więć
Zanim mogły się narodzić
To był koniec metafizycznego świata
W którym żyła moja dusza
Skutkiem niezrozumienia
Okazało się nagłe spiętrzenie
Nieoczekiwanych przeżyć
Krótkich ulotnych wizji
Świadomość wszechobecnej
Rzeczywistości wydała się czymś
Ulotnym, ale i uchwytnym
O kształtach wiecznych i
Tak bezboleśnie trwałych
Poczułem, że bezduszny twór
Ma także prawo bytu
Wewnątrz ciała wyzwoliła
Się niezrozumiałą moc wieczności,
Jej niewzruszony obraz statyczności
Tak więc nagi, bez uczuć i wspomnień
Wyruszyłem siłą czasu
Niby pustelnik samotnie,
Któremu wiekowy las zlewa się
W jedno czarne tło
Pęd moich pragnień
Odzyskania duszy, zatrzymał się
Na moment, ukazując mi
Gdzieś w oddali, niezniszczalne
Rysy postaci
Czas umarł, moc ciała
Skapitulowała bezdźwięcznie
Rozpływając się prochem
W czterech wymiarach wieczności
Westchnieniem Bóg
Nadał mi anielską duszę
Poprzedzając całą tą magiczną chwilę
Niezrozumiałą męką kurczącej się
Przestrzeni moich własnych myśli
Dziś misją moją jest być przy Tobie
Szukać dramatu i panikować
Każdą sekundą Twojego życia
Cóż...Dobrze mi z tym...
Twój anioł, czasem też diabeł...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.