Szukam drogi
Codziennie ręce składam w modlitwie
Co dzień uginam kolana
Przed tobą, mój Panie, błagalnym tonem
Chcę szczęście wyprosić z rana
Dałeś mi, Boże, z dniem narodzenia
Scenariusz do odegrania
Lecz nie znajduję w sobie Najwyższy
Sił do dalszego przetrwania
Wszystko, co wkoło, zatrute jadem
Pędzi przed siebie, na skróty
Wielu mych braci na ziemskim padole
Z przykazań zostało wyzutych
Wszelkie świętości sczezły w czeluści
Zostały gdzieś pogrzebane
Czy trzeba, Boże, twojego gniewu
By przyszło opamiętanie
Pokaż nam Stwórco i naucz proszę
Jak mądrze postępować
By gniewu twego i rozsierdzenia
Już nigdy nie prowokować
Bo przedstawienia kres szybko nadejdzie
I czekać będziemy nagrody
Zdziwienie jednak wszystkich ogarnie
Bramy zamknięte w rajskie ogrody !
Kiedy mi drogę pokażesz Panie
Nauczysz jak postępować
Wieczór nadejdzie, zacznę dziękować
I znowu ugnę kolana
Komentarze (3)
Znów ugniesz kolana, pokornie godząc się ze swoim
losem. Prosząc o wskazówkę łatwiej jest dojść do celu.
Tak... Bóg to Autor naszego życia... to On pisze
scenariusze... lecz my często od nich odstępujemy... a
szkoda
Piekny wiersz-modlitwa.