szukam siebie tam
będę biec ile sił
łąką pachnącą
glebą wiosną zroszoną
poruszoną przez dżdżownice ospałe
wśród mgieł
opadających leniwie
wiszących nad rozlewiskiem
biec do utarty tchu będę
wsród szarych wierzb
starych
złowieszczych
rzędem stojących na miedzy
spojrzę na ubłocone
bose stopy
w mętnych wodach kałuży
odnajdę oblicze obłąkane
dziewczyny w wyblakłej piżamie
i błękit
w tle błękit nieba
autor
LiliaLeśna
Dodano: 2011-03-19 21:55:32
Ten wiersz przeczytano 482 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
fantastyczny, pełen nieokiełznanego szaleństwa klimat
pięknie i lirycznie Podoba mi się Serdeczności:)
Nie potrafiłabym celniej skomentować niż Wiwern,
Piękna nostalgia, pozdrawiam.
Najbardziej mi się podoba błękit nieba w tle bez
zadnej chmury ;)
"utarty"? Intuicja podpowiada mi, że to nie było
zamierzone, ale... jest to błahostka w obliczu
bezdyskusyjnego piękna tego wierszydła, będącego w
najczystszej postaci manifestacją Twojego piękna
wewnętrznego (zewnętrznego nie dane było mi poznać ;)
) Jestem pełen podziwu i uznania. Przed takimi właśnie
wierszami winno się klękać w oświeceniu Luny, a
najlepiej jeszcze podać Damie parasol. Tylko, czy
klimat jest smutny? Dramatyczny - to na pewno, ale ta
melodia, którą niesie ma w sobie coś z przedwiosennej
nadziei - tak ja to przynajmniej widzę.