Szymek
Tego dnia było tak słonecznie ani jednej
chmury, tylko coraz ciszej.
Ciszej.
Jakżeż chciałbym zamienić się
z kwiatami jaśminu - nie drżały.
Panie. Strach widziałem przez szpary
stodoły
- bezszelestne wołanie do Boga.
Wyciągając go za czarną czuprynę, kopać dół
kazali - dwunastoletnie dłonie krwawiły.
On kopał i kopał. Dla siebie, dla nas,
a my klęczeli, klęczeli - wpatrzeni.
Panie Boże zmiłuj się nad nami
i nad nim, przecież on tutejszy
- jeden świat.
Komentarze (31)
kolejny bardzo fajny wiersz pozdrawiam