szyszak
z mojej cholernie niesprawnej głowy
wypadł dziś rano kolejny tryb
gdy na posesji sąsiadującej z blokiem
ujrzałem małą dziewczynkę
uschnięty świerk i całkiem sporą szyszkę
pamiętam jej dobrą minę do złej gry
kiedy to sam upór na czczo
nawet maniacki już nie wystarcza
/szkoda gadać - za młoda by pić/
tak bardzo się starała, aby świąteczny
drapak
przywdział choć na moment
dawny blask znany ze wspomnień
rdzawą biżuterię, tandetną lametę
lub choćby jeden maleńki listek
przecież każde drzewo, jabłonka czy grab
zmienia się na Wiosnę
tylko stare konie nie wierzą
w magiczne moce, groszkową zieleń
i kwiat paproci
tak to z brakami bywa
choć trudno się z tym pogodzić
że zapatrzeni w siebie - (nie)dojrzali
dorośli
nie zrozumieją małych dziewczynek
/zwłaszcza ci ułomni z ubytkami w głowie/
Komentarze (4)
Burak dojrzewa, z konia pożytek a człowiek tylko
zielenieje się ze złości lub gdy ma mdłości :)
Dobry, lekko wojujący. Ciepło pozdrawiam.
O tak, dziękuję za ten wiersz, przecież tak ważne dla
wszystkich i tych dbających, i tych nie mających czasu
na takie pochylenie się nad grządką przyblokową,
posianie groszku, podlanie w czasie suszy młodego
grabu czy klonu. Zieleń leczy, podnosi atrakcyjność
turystyczną i wiele innych zalet.
czasem te stare konie ciężko jest nagiąć i
przetłumaczyć...ładny i prawdziwy...pozdrawiam ciepło