szyszka
W trawie zielonej leży szyszka,
czarna ze złości, odrzucona,
biedna o dom się prosi.
Spadła z drzewa i jest jedna,
nie ma z kim pogadać,
tylko trawie śpiewa.
A trawa jest niezadowolona,
matką – ziemą otulona,
czuje ciężar szyszki
i się wkurza wszystkim.
Szyszka ma naprawde pecha,
tak spaść sobie z nieba,
w obcej stronie
teraz musi czekać.
Trawa krzyczy, szyszka płacze,
tylko drzewo nieme pyta,
jaki sens ma to całe życie - Bracie?
Po co plany układacie, jak i tak spadacie?
Komentarze (1)
Po prostu jestem taka jak większość ludzi. Nie będę
miała Ci za złe, że tak sądzisz. Każdy ma swoje
zdanie.
Pozdrawiam.