Ta inna niż wszystkie
Jak rozpacz może targnąć człowiekiem
Gdy jeszcze posiada swoje ciało
Jak można nocami płakać w poduszkę
Choć przyczyn jest tak mało
Jak bardzo czasem chce już odejść
Odejść stąd i już nie wracać
Otworzyć drzwi do nowego świata
Wejść do niego i zapłakać
I choć nikt nigdy mnie nie zrozumiał
Pragnęłam by tak się zdarzyło
By choć to jedno stworzenie świata
Me wszystkie cierpienia odkryło
Nie będę mówiła o szczęściu
Bo to chwilowe się nie liczy
Choć czasem tli się w moim sercu
Małe jak ziarnko gorczycy
Dlatego mówię wciąż o smutku
Który okrywa mój piękny świat
Bo chociaż jestem jeszcze dzieckiem
Miłości jakiejś mi wciąż brak
Nie jest to taka zwyczajna miłość
Tylko taka moja jedyna
Nie wiem nawet jak ją tu nazwać
Gdzie ma koniec a gdzie się zaczyna
Po prostu błagam mój dobry Boże
Zabierz ode mnie tę dziwną pustkę
Wypełnij ją proszę tą "moją" miłością
Bym mogła wyrzucić już mokrą chustkę
Komentarze (1)
Przepiękny wiersz, daje do myślenia i pobudza swoją
liryczną głębią, wzruszyłam się i rozmarzyłam -
gratuluję!
Pozdrowionka!