Tajemnica
Są tajemnice tak wielkie,
że nawet szept zdaje się płoszyć je swoim
ciężarem.
Tajemnice tak wspaniałe,
że mogę tylko podziwiać,
resztę oddając Tobie.
Nikt tego nie widzi,
to sprawa między nami.
Coś co było na początku,
ten moment kiedy czas był dopiero w Twoim
zamyśle.
Widziałeś!
Wszystko zbiegało się tak doskonale do tego
momentu w którym i ja widzę.
Tak chciałeś!
Tak chciałeś bym poznał Prawdę i Ona jest
mi weselem, Życiem i obietnicą radości z
dala od ciemnych wód samotności.
To już nie ja, tamto minęło, pierwsze
rzeczy przeminęły. W nich był jakiś sens
pierwotny, jedynie przedsmak tego czym
jestem i czym będę w Tobie.
Ciemne wody jaśnieją, bo się zbliżasz.
To zwierciadło!
Ciernie przemienione w chwałę, słabość
jaśnieje mocą... tyle tu tajemnic a
wszystko w odbiciu mojej twarzy?!
Nie pozwól mi zbłądzić Panie, nie pozwól
bym uwierzył, że bez Ciebie mogę
cokolwiek.
Ludzie klaszczą... dlaczego ludzie
klaszczą? Gdyby wiedzieli...!
Jak wielką samotnością jest pragnąć tych
oklasków, wyczekiwać pochwały.
Nie chcę dłużej grać w tym teatrze.
Nie muszę!
Prawdziwe tajemnice są za kotarą, tam
niewielu zagląda.
Kto z nas zobaczył dźwięk, lub kolor
bezbarwny?
Zejdź ze sceny a zobaczysz.
Nie mów, że żyjesz tylko dlatego że
słyszysz jak skrzypi pod Tobą parkiet. Nie
mów, że niczego nie potrzebujesz bo z
widowni lecą róże.
Zatrzymaj się,
wciągnij głęboko powietrze.
Może tęsknisz za zapachem sosny?
Może sosny rosną za kotarą?
Uwierz mi są piękne,
szlachetniejsze niż za dni twego
dzieciństwa.
Dni beztroski.
Niebo istnieje,
To żadna tajemnica.
Komentarze (3)
Witaj. Podoba mi się ta refleksja.
:)
Ostatnie dwa wersy bardzo mi się podobają.
Pozdrawiam :)