Tak blisko.
Dam sobie radę i podołam,
odważnie broniąc słusznej sprawy.
O litość nigdy nie zawołam,
wiedząc jak blisko jestem sławy.
Nie ugnę się przed oszczerstwami,
odrzucę, kłamstwem strute strawy.
I poowijam się myślami,
wiedząc jak blisko jestem sławy.
Słuchać nie będę myśli cudzych,
które wtłaczają pogłos rdzawy.
Nie mogę przecież się pobrudzić,
wiedząc jak blisko jestem sławy.
Oczy zakryję, zalękniony,
by obraz jasny nie był łzawy.
Pragnę tak bardzo, bom spragniony,
wiedząc jak blisko jestem sławy.
Złudzenie prysło, nie podołam,
mimo obrony słusznej sprawy.
O litość proszę…litości wołam,
wiedząc jak blisko jestem sławy.
Komentarze (3)
Sława oszałamia i chce się mocno,że sięga nawet o
godność.Nie pozwalaj by prosić o nią tylko walcz o
swoje uznanie w autorytecie dusz mądrych.Wiersz dobry
w treści i budowie.Pozdrawiam Cię Uli
Nie żałuję że tutaj zajrzałam, ciekawie, płynnie.
rytmicznie....było warto!
nie poddawaj się nigdy broniąc słusznej
sprawy.............