Tak było z przed lat
*) boleje nad dzisiejszym losem swojej Ukrainy **) był marzec 1946 roku – byłem tam z moja matką
Przyjechali zimową nocą, rano obudziło ich
stukanie
o ściany drewnianego wagonu – wewnątrz
niedowierzanie
To miejscowi z termosami lipowej
herbaty,
kromkami chleba owiniętymi w białe
chusty
Nie było słów, zdziwienie tych w
wagonach
zmarzniętych o głodnych zalęknionych oczach
Z wagonu wyszli wszyscy, przyjmowali
niewierzący
do zmarzniętych rąk metalowa kubki z płynem
gorącym
Uśmiechy i pierwsze słowa, jakże inne, nie
słyszane
szmer dalekiego wschodu, gwara śląsko-
polska
Głos płaczu, poprzez łzy zdziwione
pytanie
czy to jest miasto pytali, gwar głosów,
chleb na powitanie
Spoglądają w wysokie pod niebo z dymiącymi
kominami
jakże inne od tego wszystkiego skąd byli
wyrzucani
Zostawili za sobą rozległe barwne stepy
ojcowizny
przyjdzie im żyć na moim Śląsku, nowy dom,
nowej ojczyzny
Gawędzę z chłopakiem, który był z rodzicami
w tamtym wagonie*2)
przyjaźń trwa po sąsiedzku, on po tylu
latach w swoim żargonie
Nie pamięta z dzieciństwa tamtych
rozległych łąk.*1) strumyków, ruczaje
Tyle lat a w nim pozostał śpiewny dialekt i
wschodnie zwyczaje
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (3)
Dla mnie, to opowiadania dziadka. Pozdrawiam
Bolesławie
Bolesławie przed laty wszystko wyglądało inaczej
pozdrawiam
bolesne wspomnienia .... bliski memu sercu twój wiersz
moi rodzice też przeżyli to wygnanie
jeździłam zobaczyć ich ziemię i dom po którym nie ma
już śladu ...
pozdrawiam serdecznie:-)